piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 1

Justin's POV

- Justin! - usłyszałem wołającego mnie Scootera. I znowu zaczyna się jego długi monolog, jaki to jestem nieodpowiedzialny i jak to wszystkich zawodzę. Znam jego "przemowy" na pamięć, za każdym razem mówi to samo, a ja za każdym razem to olewam. Zlekceważyłem mojego menadżera i kontynuowałem grę na telefonie, nawet nie fatygując się by na niego spojrzeć.
- Tym razem przesadziłeś! Wracasz do Stratford, musisz odpocząć. To postanowione! Samolot masz jutro na 13. - warknął i odszedł. Przetworzyłem jeszcze raz to co powiedział.

"Co?! Ja nie mogę wrócić."


Pomyślałem. Nie  teraz, nie kiedy za 2 dni jest najlepsza impreza roku.

- Scoot czekaj! - krzyknąłem i pobiegłem w stronę mężczyzny. Braun siedział ze schowaną głową w dłoniach, na jednym z foteli w mojej garderobie.
- Nie chcę wracać! - powiedziałem, stając na przeciwko Scootera tak by móc mu spojrzeć w oczy, jak tylko podniesie głowę.
- Justin posłuchaj - zaczął swoją "przemowę", ja tylko wywróciłem teatralnie oczami i dalej stałem w miare słuchając tego co do mnie mówi - obiecałem, że pomogę ci w karierze, obiecałem, że nie pozwolę byś się zagubił i dotrzymam słowa. Sam nie wiem już co robić, zmieniłeś się i to bardzo. Uważam, że najlepszym rozwiązaniem jest powrót do Kanady. Wiem, że nie chcesz, ale to dla twojego dobra. Nie ma już odwrotu. - po tych słowach wstał i wyszedł zostawiając mnie oniemiałego. Stałem jeszcze przez kilka sekund przed fotelem myśląc nad tym co powiedział Scoot. Z transu wyrwał mnie wibrujący w mojej kieszeni telefon. Chris.
- Co jest? - zapytałem przyjaciela. Tak, Chris to jeden z niewielu moich przyajaciół. Kiedy jesteś sławny nie wiesz, kto tak naprawdę lubi cię za to kim jesteś, a kto za to ile masz na swoim koncie.
- Chciałem tylko powiedzieć, że zajebiście, że wracasz i będzie znowu jak dawniej - powiedział. Wcale, nie będzie jak dawniej, już nigdy. Wiem to, zmieniłem się, ale co z tego? Dorosłem, nie mogę przecież ciągle być tym 16 - latkiem z grzywką, prawda?
- Tak, zajebiście. - rzuciłem. Pogadaliśmy jeszcze parę minut i Chris musiał iść na piątkową, rodzinną kolację. Beadlesowie mają taki zwyczaj. Kiedy jeszcze mieszkałem w Statford jadłem często z nimi, traktowali mnie jak członka rodziny. Trochę za tym tęsknię, ale wszystko co dobre szybko się kończy. Zmęczony dzisiejszym dniem tylnymi drzwami wyszedłem z areny i pobiegłem szybko do samochodu, by nie być przez nikogo rozpoznany. Odpaliłem silnik i wyjechałem z parkingu. W Los Angeles nawet o 1 w nocy są metrowe korki. Po paru minutach i kilku przekleństwach w końcu dojechałem na miejsce. Zaparkowałem auto na podjeździe i poszedłem do domu. Wszedłem frontowymi drzwiami do środka i rozejrzałem się dookoła. Mój dom był jak wyrwany z marzeń. Podłogi zrobione były z drogiego marmuru, brylantowe rzerandole. Pułki pełne statuetek, czy platynowych płyt. Drogie, drewniane schody prowadzące na górę, gdzie znajdowały się moje garderoby, sypialnie oraz parę innych pomieszczeń. Czasami sam gubię się w swoim domu. Wszedłem na górę i poszedłem do łazienki wziąć szybki prysznic. Zrzuciłem wszystkie ubrania i wszedłem do kabiny. Moją skórę oblała ciepła woda, a ciało relaksowało się pod jej strumieniem. Chwyciłem do ręki szampon i umyłem włosy, po czym dokładnie je spłukałem. Natomiast na ciało nałożyłem czekoladowy płyn, z którego potem powstała piana. Całe pomieszczenie było zaparowane i pachniało czekoladą. Spłukałem całe ciało i wyszedłem z pod prysznica. Przetarłem włosy ręcznikiem, który następnie owinąłem sobie wokół bioder i umyłem zęby. Wyszedłem z łazienki i poszedłem do mojej sypialni. Wyjąłem z szafy czyste bokserki Calvina Kleina, które założyłem i położyłem się spać. Z racji tego, że byłem bardzo zmęczony nie musiałem długo czekać, aż zasnę.
- Justin! - moja babcia powitała mnie, jak tylko przeszedłem przez drzwi. Zawsze była radosną kobietą, uśmiech nie schodził z jej twarzy. Była dla każdego serdeczna i otwarta. Często zapraszała sąsiadów na obiad, a żebrakom dawała na chleb. Nie żałowała pieniędzy, jeśli wiedziała, że są przeznaczone na dobry cel.
- Hej babciu. - mruknąłem. Nie byłem w nastroju, zresztą kiedy jestem? Ostatnio w ogóle. Cały dzień haruję, gdziekolwiek nie wyjdę prześladują mnie paparazzi lub rozwrzeszczane fanki. Na dłuższą metę jest to męczące. Jedyna zaleta sławy, to kasa.
- Jak miną lot kochanie? - zapytała wyraźnie zaciekawiona tematem. Jak mógł minąć lot? Na lotnisku czekało oczywiście stado paparazzi i wrzeszczących Beliebers, którzy nawet na chwilę nie mogą dać mi spokoju. Jedyna chwila kiedy mogę być sam to wtedy kiedy jestem w toalecie, chodź w sumie to nawet czasami wtedy nie mogę być sam.
- Dobrze. - skłamałem - Gdzie dziadek? - zapytałem, chodż w sumie wcale mnie to nie obchodziło, chciałem tylko iść do swojego pokoju i pobyć chwilę SAM.
- Poszedł do sklepu, powinien niedługo przyjść. - powiedziała, oczywiście cały czas się uśmiechając.
- Pójdę do siebie. - rzuciłem. Zarzuciłem moją torbę na ramie i poszedłem do swojego pokoju. Rzuciłem bagaż w kąt i położyłem się na łóżku pragnąć chwili spokoju. Tak bardzo mi tego brakuje. Przetarłem twarz dłońmi i patrzyłem się w sufit. Pamiętam jak kiedyś przyjeżdżałem tu co weekend do dziadków. Chodziłem z dziadkiem na ryby. Wygłupiałem się z Christianem i Chazem. Stare dobre czasy.
- Bieber! - usłyszałem ... Chrisa. Nareszcie, nie na niego się nie gniewam, że przerwał moją chwilę spokoju. Wparował do mojego pokoju jak poparzony z bananem na twarzy.
- Beadles! - krzyknąłem i szybko podniosłem się z łóżka biegnąc do chłopaka. Na mojej twarzy również zagościł nieliczny od dłuższego czasu, uśmiech.
- Kupę lat, stary. - powiedział Chris, robiąc "męski uścisk". Z naszych twarzy nie schodził uśmiech, oboje głośno się śmialiśmy i wygłupialiśmy. Brakowało mi tego, nawet bardzo. Tego jak kiedyś codziennie graliśmy nielegalnie w kosza, na boisku gdzie się wkradaliśmy. Raz zostaliśmy przyłapani i miałem szlaban na tydzień. Jak kiedyś łowiliśmy z dziadkiem ryby i Chris wpadł do jeziora, a Chaz darł się jak dziewczyna, że się topi.
- Hej, przejdziemy się? - zaproponowałem, wyjmując z torby mój czarny Full cap marki Supra i zakładając go na głowę. Beadles w odpowiedzi kiwnął głową na "tak" i oboje wyszliśmy z mojego pokoju.
- Babciu wychodzę! - krzyknąłem, chcąc poinformować staruszkę, że mnie nie będzie. Nasunąłem na nogi białe supry i oboje wyszliśmy z domu.
- Ty, patrz jaka dupa. - mruknąłem do Chrisa trącając go łokciem w żebra, gdy siedzieliśmy w Starbucksie. Chłopak zaśmiał się zaksztuszając kawą, którą właśnie pił.
- Co? - warknąłem.
- Nicol Reed? Idealna córeczka tatusia? - zapytał udając dziewczynę i rozszerzył oczy.
- Dawno mnie tu nie było ..., ale ciałko ma niezłe. - mruknąłem. Falowane, bląd włosy, które sięgały jej do bioder idealnie pasowały do dużych, niebieskich oczu, w które mógłbym patrzeć godzinami. Czarne rurki, które idealnie układały się na jej chudych nóżkach. Do tego biała bokserka, opinająca się na jej płaskim brzuszku i biuście i długi, łososiowy sweterek z podwiniętymi rękawkami. Kiedy zobaczyła, że ją obczajam przewróciła teatralnie oczami, a ja puściłem jej oczko. Kiedy dalej ją podziwiałem mój telefon zaczął wibrować w kieszeni. Babcia.
- Halo? - zapytałem pijąc frappe, którą zamówiłem.
- Justin wróć proszę do domu, dziadek już jest. A jutro idziesz do szkoły i musisz się przygotować. - wytłumaczyła, jest za bardzo opiekuńcza. Mam 18 lat, poradzę sobie. Przewróciłem oczami, chodź i tak tego nie widziała i rzuciłem coś w stylu "za chwilę" naciskając czerwoną słuchawkę.
- Muszę iść, do zobaczenia jutro w pudle. - mruknąłem i pożegnałem się z Chrisem. Schowałem telefon do kieszeni i szybko skończyłem kawę, a plastikowy kubek wrzuciłem do pobliskiego kosza i wyszedłem z lokalu.

I jak kochani ? 1 rozdział za nami, podoba się ? ;* jak byście mogli to skomentujcie, bo chciałabym wiedzieć czy kto ktokolwiek to czyta <3

7 komentarzy:

  1. Wciągnęło mnie :) Napewno będę czytać :)) Mogłabyś mnie informować? @Marta_xo_xo

    Masz talent, zazdroszczę :))

    P.S. Wyłącz weryfikacje obrazkową :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się spodobało i wyciągnęło :)
    Masz talent i w ogóle fajnie się czyta bez błędów (nie co to u mnie)
    Będę tu zaglądać i komentować.
    A i NN na doyoulovemejustin.blogspot.com wróciłam .

    OdpowiedzUsuń
  3. Weryfikacja wyłączona :)
    Będę informować, nie ma problemu ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi sie ^^ zazdroszcze talentu ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dużo błędów. Prawie w każdym wyrazie gdzie powinno być "rz" piszesz "ż" :)
    Ale ogólnie fajnie się zaczyna :>

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy