Justin's POV
[tydzień później - piątek]
Szedłem korytarzem jak zwykle spóźniony do swojej klasy, kiedy zobaczyłem śliczną blondynkę szukającą czegoś w swojej szafce. Owinąłem jej z drobną talię, swoimi umięśnionymi ramionami i odwróciłem przodem do siebie.
- Co ty robisz? - zapytała, patrząc na mnie z obrzydzeniem.
- Rozluźnij się kochanie. - szepnąłem jej do ucha, po czym przygryzłem jego płatek.
- Nie nazywaj mnie tak. - warknęła. Zdjęła moje ręce ze swojej tali i z powrotem odwróciła się do szafki. Pierwszy raz dziewczyna mnie odrzuciła, co z nią nie tak? Stałem za nią ze zdezorientowaną miną. Dziewczyną zaśmiała się i z powrotem odwróciła przodem.
- Jeśli myślisz, że to, że jesteś Justin Bieber mnie rusza to jesteś w błędzie. - warknęła i trzasnęła drzwiczkami od szafki, tym samym zamykając ją. Wrzuciła potrzebne książki do plecaka, po czym go zasunęła. Przyglądałem się uważnie wykonywanym przez nią czynnościom.
- Jednak nie możesz mieć każdej Bieber. - po tym słowach poszła na zajęcia śmiejąc się sama do siebie. Przewróciłem oczami na jej dziwne zachowanie i poszedłem do klasy.
- Nienawidzę szkoły! - krzyknąłem wchodząc do swojego pokoju. Dziadków nie było, co oznaczało, że byłam sam i mogłem drzeć się do woli.
- Pieprzona suka. - warknąłem sam do siebie, już nieco ciszej i trzasnąłem drzwami od pokoju. Rzuciłem torbę gdzieś w kąt i z frustracji kopnąłem nogą w regał za sobą. Nie przejmowałem się tym, że właśnie zbiłem jakiś jebany wazon. Nic się nie stało, to tylko jakaś głupia rzecz. Zabiję Scootera za to, że kazał mi wrócić. Jakaś głupia bójka, parę spóźnień, opuszczonych godzin oraz wyzwisk i już prace społeczne?
"Czy ci ludzie są kurwa normalni?" - zapytałem sam siebie w myślach.
Opadłem na łóżko i przejechałem dłonią po włosach ciągnąc za ich końce. Wyjąłem z tylnej kieszeni telefon i wybrałem numer Scoota.
- Halo? - odebrał po 3 sygnałach.
- Rezerwuj mi samolot, wracam z powrotem do Los Angeles. - warknąłem.
- Sory młody, mówiłem ci, że nie ma odwrotu. A teraz przepraszam, nie mogę rozmawiać. - powiedział i rozłączyć się. Wziąłem poduszkę i rzuciłem nią przed siebie. To, że byłem zły, to mało powiedziane, byłem wściekły. Położyłem się na łóżku i przeklnąłem pod nosem na samego siebie.
- Justin jesteśmy! - usłyszałem głos babci z dołu.
- Za chwilę zrobię obiad! - krzyknęła. Podniosłem się z łóżka i zbiegłem na dół zatrzaskując za sobą drzwi. Babcia robiła coś w kuchni. Ucałowałem jej policzek i usiadłem na blacie obok.
- Emmm, babciu? - zapytałem, musiałem jej powiedzieć o karze za naganne zachowanie. A wiedząc, że będzie wściekła ciągnąłem temat jak najdłużej.
- Tak kochanie? - zapytała, nic nie podejrzewając i dalej mieszała coś w garnku.
- Bo ten no ... ja ... - nie wiedziałem jak to powiedzieć, by nie dostać jeszcze od niej szlabanu. Kobieta oparła się biodrem o blat obok i spojrzała na mnie z pytającym wzrokiem.
- Co znowu przeskrobałeś? - domyśliła się.
- No tam parę razy się spóźniłem i ten ... mam pomóc w szkole, to ja już będę się zbierał. - ostatnią część zdania powiedziałem szybciej i zeskoczyłem z blatu.
- Stój! - krzyknęła babcia.
"Kurwa."
Cofnąłem się parę kroków w tył i zajrzałem do kuchni.
- Tylko parę spóźnień? - zapytała patrząc na mnie potępiającym wzrokiem.
- No i tam parę innych rzeczy, ale to nie ważne, teraz muszę lecieć. - powiedziałem i ucałowałem kobietę w policzek posyłając jej mój najsłodszy uśmiech.
- Porozmawiamy później! - usłyszałem jeszcze za sobą. Moja babcia jest nie ugięta nic na nią nie działa. Moje oczka szczeniaczka również. Każdy się im opiera. Nałożyłem na nogi czerwone supry i wyszedłem z domu.
- Kurwa, znowu deszcz. - warknąłem sam do siebie, kiedy wychodziłem ze szkoły po skończonej robocie. Pobiegłem szybko do samochodu i biegiem wskoczyłem do środka. Włożyłem kluczyki do stacyjki i włączyłem wycieraczki, ponieważ szyba była cała w deszczu i uniemożliwiała widoczność. Wyjrzałem przez nią i zobaczyłem drobną blondynkę.
"Ah, to ta ... jak jej tam Nicol?"
Pomyślałem.
Pomyślałem.
Chwila, to ta Nicol, która ostatnia się spóźniła na lekcję a nauczycielka nawet nie zaragowała ? A jak ja się spóźniłem to się darła jak cholera ? Ahh, pamiętam ją. To ona odrzuciła mnie kiedy flirtowałem z nią dziś rano.
- Hej zaczekaj! - krzyknąłem do dziewczyny. Blondynka odwróciła głowę i na mój widok tylko przewróciła oczami i szła dalej.
- Podwieść cię? - zaproponowałem. W ogóle po co to powiedziałem, przecież jej nie lubię? Co ze mną nie tak?
- Przejdę się. - Warknęła i zarzuciła na siebie kurtkę. Była cała przemoczona, a była na deszczu zaledwie minutę.
- Nie będziesz szła w ten deszcz wsiadaj, albo cię wepchnę na siłę. - krzyknąłem. Blondynka spojrzała na mnie i po raz kolejny przewróciła oczami. Otworzyła drzwi od mojego czarnego Range Rovera i wsiadła. Położyła torbę na wycieraczce przed sobą i zdjęła całą mokrą, jeansową kurtkę.
- Pomocze ci siedzenie. - mruknęła zapinając pas bezpieczeństwa. Po co ona go zapina? Ja nigdy tego nie robię i jeszcze żyje. Bez sensu.
- Nie przejmuj się. - zaśmiałem się patrząc na mokrą dziewczynę. Wyglądała jakby właśnie wpadła do jeziora. Jej falowane zwykle włosy teraz przyklejone były do jej twarzy i ciała, a ubrania opinały się na jej drobnym ciele. Mimo tego stanu nadal wyglądała słodko. Chwila, czy ja powiedziałem słodko? Co się ze mną dzieje, w moim słowniku nie ma takiego słowa jak "słodka" lub "słodki" czy cokolwiek podobnego. Odpaliłem samochód i ruszyliśmy.
- Em, Justin? - mruknęła.
- Huh? - zapytałem. Wow, pierwszy raz zwróciła się do mnie po imieniu.
- Czemu teraz jesteś taki? - zapytała opierając głowę o szybę samochodu, co jakiś czas tylko na mnie zerkając.
- Jaki ? - zapytałem. Jaki byłem? Normalny, a w sumie nie, pomyślałem, że ona jest słodka. Ale przecież tego nie słyszała, a może jest wróżką? Co ja pierdziele, wróżki nie istnieją.
- No wiesz, raz jesteś chamski, flirtujesz ze mną, a teraz proponujesz by podwieść mnie do domu. - powiedziała tym razem cały czas na mnie patrząc.
- Szczerze? - zapytałem odrywając na chwilę wzrok od drogi i patrząc na blondynkę. W odpowiedzi kiwnęła głową.
- Sam nie wiem. - zaśmiałem się, dziewczyna przewróciła setny dziś raz oczami i z powrotem patrzyła w szybę.
- Mogę włączyć radio? - zapytała chwilę później, przeczesując dłonią mokre włosy.
- Jasne. - odpowiedziałem. Dziewczyna pochyliła się lekko do przodu i nacisnęła duży czarny guzik tym samym uruchamiając radio. Z głośników wydobyły się pierwsze nuty mojej piosenki. Zaśmiałem się na to co się włączyło i zacząłem śpiewać.
- Did you know that it breaks my
heart everytime I see you cry * ...
- Ej - jęknąłem kiedy przełączyła stacje - słuchałem tego. - Tak wiem, słucham własnych piosenek, ale co ja poradzę, że są tak zajebiste?
- To teraz posłuchasz czegoś innego. - warknęła przełączając stacje radiowe. Co chwila wywracając oczami, ponieważ nie mogła znaleźć nic, co by jej odpowiadało. Po kilku minutach zostawiła Rihanne. Stukała swoimi długi paznokciami o uda i podśpiewywała piosenkę pod nosem.
- Gdzie mieszkasz? - zapytałem, orientując się, że nie wiem gdzie ją zawieść.
- Huh? - odwróciła wzrok od szyby i spojrzała na mnie wyrywając się z jakiegoś transu.
- Nie wiem gdzie mam cię zawieść.
- [adres].
* Fall - Justin Bieber
Podoba się ? Jak czytasz, proszę zostaw komentarz, ponieważ motywują mnie do dalszego pisania :>
Pierwsza *.* bardzo podoba mi sie styl twojego pisania nie moge sie doczekac 3 rozdzialu :*
OdpowiedzUsuńBoooski. Nie mogę się doczekać następnego ;*
OdpowiedzUsuńdodawaj często notki! są zajebiste *____*
OdpowiedzUsuńsuper rozdzial :)
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńNaucz się pisać poprawnie słowa (żucił? no błagam dziecko w 1 klasie wie że powinno być rzucił)później zacznij pisać opowiadania 18+
OdpowiedzUsuń