piątek, 4 października 2013

Rozdział 7

Nicol's POV

- Justin? - mruknęłam podążając za chłopakiem przez las, co chwila uważając na wystające z ziemi korzenie drzew, przez które mogłam się potknąć.
- Hm? - zapytał. Szedł przed siebie i odgarniał bujne krzewy zagradzające nam drogę, by ułatwić przejście dalej.
- Gdzie tak właściwie idziemy? - zapytałam ciekawa odpowiedzi.
Przez moją głowę przez chwilę przeszła myśl, że Justin chce mi coś zrobić, jednak szybko wybiłam ją sobie, nie dowierzając, że chłopak byłby do tego zdolny. Może jest chamski i lubi bawić się dziewczynami, nie zwracając uwagi na to, że rani ich uczucia, chwaląc się później kolegom ile ich "zaliczył". Co moim zdaniem będzie obrzydliwe, ale postanowiłam się tym nie przejmować i nie wtrącać się w jego życie. Przeszłam przez krzew który Justin dla mnie przytrzymał i automatycznie zatrzymałam się widząc co znajduje się prze mną. Moim oczom ukazały się kolorowe zjeżdżalnie wodne. Niektóre były małe przeznaczone dla dzieci, jednak większość z nich była tak wysoka, że nie obejmowałam ich w całości wzrokiem. Wszystkie atrakcje wodne dookoła otaczała wysoka druciana siatka, aby nikt nie mógł się tam włamać.
- Chodź. - powiedział Justin szczerząc się jak głupi i wyciągnął do mnie dłoń, którą nie pewnie chwyciłam.
- Masz zamiar się tu włamać? - zapytałam nie dowierzając jego zamiarom. Moje oczy rozszerzyły się kiedy Justin potwierdził moją teorię kiwając głową.
- Spokojnie nikogo tu nie ma. - zaśmiał się patrząc na mój przerażony wyraz twarz. Chwycił mnie mocno za rękę i pociągnął do przodu.
- Justin stój! - mruknęłam przeciwna jego planom. Nadal trzymając jego ręke ustałam patrząc z przerażeniem przed siebie na ogrodzenie przez, które mielibyśmy się przedostać.
- Nic się nie stanie Shawty. - zapewnił, chichocząc cicho pod nosem zapewne z mojej nie pewności do jego głupiego pomysłu. Chłopak przewrócił teatralnie oczami i pociągnął w stronę siatki.
- Jakby coś się stało, a się nie stanie wezmę całą winę na siebie. - zapewnił posyłając w moją stronę szczery uśmiech - Obiecuję. - dodał i pchnął ogrodzenie do przodu. Dopiero teraz dostrzegłam w niej niewielką dziurę, przez którą jak się domyślam mamy przejść. Nie pewnie zrobiłam krok w przód ciągle patrząc na Justina, który nieustannie ze mnie szydził, co wywnioskowałam po wyrazie jego twarzy. Schyliłam głowę w dół i przeszłam na zastrzeżony teren i nim się obejrzałam chłopak ustał obok mnie i oboje podziwiające widok przed sobą. Kolorowe rury oświetlał jasny księżyc, a płynąca po nich woda lśniła w jego świetle. Wysokie palmy dodawały uroku temu miejscu. Wszystko razem przypominało dziką wyspę tropikalną ze zjeżdżalniami, na środku pacyfiku.
- Wow. - mruknęłam zachwycając się tym co widze.
- Idziemy? - zapytał Justin odrywając wzrok od zjeżdżalni i spojrzał na mnie szeroko się uśmiechając. Kiwnęłam twierdząco głową i ruszyliśmy przed siebie w nieznanym mi kierunku. Po około 2 minutach doszliśmy na miejsce. Przed nami był rozłożony duży koc, na którym znajdował się sporej wielkości kosz wiklinowy. Dookoła porozstawiane były lampy, które oświetlały przestrzeń wokół nas.

Justin's POV

"Po co ja to robię ?"

To pytanie rozchodziło się echem po mojej głowie nie dając mi ani chwili spokoju. Nie znam na nie odpowiedzi. Jest coś czego nie umiem nazwać co mnie do niej przyciąga. Kiedy ją widzę chcę ją przytulić, gdy patrze w jej oczy zatapiam się,  jej usta tak bardzo chciałbym pocałować.


"Stop Bieber to tylko zwykła laska." 


Skarciłem sam siebie w myślach.


"Jednak ona jest inna."


Głos w mojej głowie ponownie się odezwał. Czasami myślę, że przyciąga mnie jej niedostępność. To, że mogę mieć każdą, ale nie ją. To irytujące. Po raz pierwszy gdy ją zobaczyłem, chciałem ją jedynie przelecieć jak każdą inną. Ale teraz chcę się do niej zbliżyć, chcę ją poznać, sam nie wiem dlaczego. Usiadłem na kocu prostując nogi. Jedną ręką podparłem się i przyglądałem Niki. Blondynka usiadła podciągając pod siebie nogi i patrzyła w jakiś nieznany mi punkt.
- Justin? - zapytała przenosząc wzrok na mnie.
- Tak shawty? - posłałem w jej stronę mój uśmiech jestem-seksowny-i-dobrze-o-tym-wiem na co przewróciła teatralnie oczami i cicho mruknęła coś pod nosem, co dla mnie było urocze.
- Czemu taki jesteś? - spytała patrząc w dół na swoje palce.
- Jaki? - mruknąłem nie wiedząc co miała na myśli.
- No wiesz, - zrobiła przerwę nie wiedząc jak dokończyć - raz jesteś taki miły i troskliwy, a raz zachowujesz się jak największy dupek na świecie. - mruknęła bawiąc się paznokciami, które były bardzo naturalnie pomalowane. Nie znam się na tych babskich kolorach paznokci, ale jak na moje oko były beżowe.
- Czyli mam strony? - zaśmiałem się z tego co powiedziała.
- Można i tak to nazwać. - zachichotała - Masz tą stronę 'badboya', kiedy nic cię nie rusza, masz też stronę kiedy zachowujesz się jak najgorszy dupek na świecie, stronę kiedy jesteś zabawny ii szalejesz, a także tą stronę kiedy jesteś wrażliwy, troskliwy i opiekuńczy. - powiedziała patrząc na mnie, a lekki uśmieszek wkradł się na twarz.
Patrzyłem na dziewczynę przetwarzając to co powiedziała. Po chwili zapytałem.
- Którą stronę najbardziej lubisz?
- Zdecydowanie tą ostatnią. - powiedziała spuszczając głowę w dół.
- Hej popatrz na mnie. - zaśmiałem się z tego jak wstydliwa była. Niki uniosła lekko głowę do góry ukazując zarużowione poliki.
Patrzyłem jej głęboko w oczy, które w tej chwili okazywały wiele różnych emocji. Powoli zbliżyłem się do Nicol jedną ręką delikatnie głaszcząc ją po policzku. Przejechałem kciukiem po jej ustach na co dziewczyna przymknęła oczy. Nicol położyła rękę na moich umięśnionym torsie, ściskąjąc lekko moją koszulkę.

"Drrrrr ..."


Usłyszałem wibrujący w kieszeni dziewczyny telefon.


"Kurwa"


Pomyślałem. Tak bardzo chciałem ją pocałować, od kiedy tylko ją zobaczyłem. Nie tak jak każdą dziewczynę z którą sypiałem, może na początku, ale tak aby pokazać co czuję.

- Jedziemy do szpitala. - mruknęła z pod załzawionych oczu Nicol, tym samym wyrywając mnie z moich zamyśleń o naszym pocaunku.
- Co? - zapytałem nie wiedząc co ma na myśli.
- Wyjaśnię ci po drodze. - chwyciła moją dłoń biegnąc do "wyjścia".



Czy ja proszę o tak wiele? Naprawdę jeden wasz komentarz, to dla mnie bardzo wiele. Może nawet być głupie "<3" lub "hyghe", cokolwiek. Chcę wiedzieć, że to czytacie. 

7 komentarzy:

  1. O Mój Boże!
    Świetnie, Ciekawe co się stanie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ouuu.... ten rozdział jest genialny i już z niecierpliwością czekam na kolejną notkę i mam nadzieję że szybko dodasz

    a tak poza tym chciałam cię poinformować że u mnie na blogu w zakładce czytam pojawił się link do twojego bloga doyoulovemejustin.blogspot.com

    liczę na krótki komentarz z twojej strony i na szczerą opinię :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdzial jak i cale opowiadanie! Czekam na kolejne ;**
    Dziekuje ze to piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo fajny rozdział

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy